wtorek, 27 stycznia 2009

czwartek, 22 stycznia 2009

Pustka

ciągle pustka ciągle łzy w mojej głowie ciągle ty
dlaczego spać nie mogę coś barykaduje mi drogę
by dalej biec, by biec jak najdalej ,
lecz nie mogę , stoje w miejscu ,
w miejscu zdeptane ślepej nadzieji
tamtego dnia , dnia w którym zatrzymał się świat
tamtego dnia gdy czas płyną wolniej

tamtego dnia gdy myśli wydawały się rzeczywistością
a rzeczywistość mogła by byc tylko złą myślą
ciągle płacze, ciągle myślę, ciągle coś w środku boli,
chciałem być twym czarodziejem , lecz ty nie widziałaś mej magii
chciałem dać szczęście , nie chciałaś go ,
teraz pozostałem sam ...
myśli ... marzenia ... sny ... świat realny ...
wszystko zlewa się w jedną wielką łzę rozpaczy ...
los ... los tego który za miłość zapłacił łzami ...
przeznaczenie ... przeznaczenie którym jest cierpienie ...

dalej na przeciw niemu chce biec ...
lecz los skazańca dogania mnie ...
biegnę , upadam , chce się podnieść , nie mogę ,
biegnę?? przecież nigdy nie zrobiłem nawet kroku ,
zostałem zamknięty w klatce słowa . klatce uczuć , w klatce łez...
ona tonie ... czy to koniec??
czy zatonę ??
w głowie jedno pytanie ... czy żałować życia ??
chyba NIE ...

środa, 14 stycznia 2009

dawno nic nie pisałem ... a gdy pisze teraz czuję się jakbym znowu miał pisac o tym samym :( ...
już sam nie wiem co myślę, czuje :(
gdzieś w trudnych bojach piekielnego istnienia zagubiłem siebie ...
ogarnęła mnie ciemność ... pustka... strach przed kolejnym dniem ...
to już 79 dni ciągle to boli... ciągle nie potrafię sobie z tym poradzić ...
każdego dnia zadaje sobie pytanie ...
po co ja tu w ogóle jestem ... ciągle coś się psuje ...
zaczynam się czuć jak narzędzie które służy tylko do dotrzymania towarzystwa ...
nie wiem co sie ze mną dzieje ... nie mogę ciąć to zacząłem szyć wzorki na ręce ...
nie wiem co ja już robię ... czy ja jestem nienormalny??

dlaczego świat jest taki okrutny ...
ludzie mówią pujdziesz do piekła ... a może piekło i niebo są właśnie tu? na ziemi ...
a ich życie zalezy od tego co robili gdy żyli naprawde ...
a ci któży umierają ,,, możliwe że to szczęściaże i kończy sie ich kara tu ...
sam niewiem z kąd wemnie te myśli ...

niedziela, 4 stycznia 2009

Posłanie do nadwrażliwych

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą czułość w nieczułości świata, za niepewność - wśród jego pewności
za to, że odczuwacie innych tak jak siebie samych zarażając się każdym bólem
za lęk przed światem, jego ślepą pewnością, która nie ma dna
za potrzebę oczyszczania rąk z niewidzialnego nawet brudu ziemi
bądźcie pozdrowieni.

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za wasz lęk przed absurdem istnienia
i delikatność niemówienia innym tego co w nich widzicie
za niezaradność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z niezwykłością
za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego,
za nieprzystosowanie do tego co jest a
przystosowanie do tego co być powinno
za to co nieskończone - nieznane - niewypowiedziane
ukryte w was.

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą twórczość i ekstazę
za wasze zachłanne przyjaźnie, miłość i lęk
że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami.

Bądźcie pozdrowieni
za wasze uzdolnienia - nigdy nie wykorzystane -
(niedocenianie waszej wielkości nie pozwoli
poznać wielkości tych, co przyjdą po was)
za to, że chcą was zmieniać zamiast naśladować
że jesteście leczeni zamiast leczyć świat
za waszą boską moc niszczoną przez zwierzęcą siłę
za niezwykłość i samotność waszych dróg
bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi.


Przesłanie Kazimierza Dąbrowskiego. Autora teorii
dezintegracji pozytywnej, wybitnego psychologa i
psychiatry.

Powiedzieć Ci kim jesteś ?

Rano otwierasz oczy, wstajesz i zaczynasz swój dzień. W ciągu dnia wykonujesz szereg różnych czynności, jedne z chęcią inne z przymusu. Rozmawiasz z innymi ludźmi na różne tematy. Mówisz, że wszystko jest w porządku, że nigdy nie było lepiej. Mówiąc to uśmiechasz się. Na ulicy spotykasz znajomego, rozmawiacie przez chwilę po czym każdy z Was idzie w swoją stronę. Wieczorem kładziesz się spać, przytulasz głowę do poduszki i myślisz. O czym ? O tym jak chciałbyś/chciałabyś aby było i o tym jak jest naprawdę.


Powiedzieć Ci jak jest naprawdę ?

Rano otwierasz oczy, wstajesz i zaczynasz swój dzień. Jednak przed oderwaniem głowy od poduszki zadajesz sobie pytanie "Po co ?" "Jaki jest tego cel ?" Nie potrafisz na to odpowiedzieć, kiedyś być może było inaczej, ale to było dawno i teraz już nie pamiętasz jak odpowiedzieć na to pytanie. W ciągu dnia rozmawiasz z innymi ludźmi. Mówisz, że wszystko jest w porządku, że nigdy nie było lepiej. Mówiąc to uśmiechasz się. Bardzo dobrze wiesz, że to tylko udawanie. Stwierdzasz, że Ty ciągle udajesz kogoś innego niż jesteś w rzeczywistości. Nikt ze spotkanych przez Ciebie ludzi nie wie jak jest naprawdę. Wszystko co robisz jest oparte na uczuciu przygnębienia, smutku i samotności. Czasami chce Ci się krzyczeć ! Chcesz wykrzyczeć wszystko to co jest nie tak w Twoim życiu !!! Krzycz !!! Tylko kto to usłyszy ? Na ulicy spotykasz znajomego, rozmawiacie przez chwilę po czym każdy z Was idzie w swoją stronę. Myślisz, jaki to z niego szczęśliwy człowiek - On ma wszystko czego Ja tak bardzo pragnę. Idziesz dalej widzisz grupę przyjaciół rozmawiających i śmiejących się. Pytasz siebie "Kiedy ja się tak naprawdę śmiałem/am ? Idziesz dalej. Na przejściu widzisz jakąś parę trzymającą się za ręce. Twoje serce coś ukuło. Zadajesz sobie pytanie czy kiedykolwiek ta którą\ego kochasz zaakceptuje Ciebie takim jakim/jaką jesteś ? - kolejne trudne pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Rozglądasz się wokoło siebie. Widzisz tłum ludzi nieustannie spieszących się. Myślisz sobie, że może oni spieszą się kochać ludzi bo tak szybko odchodzą ? Jesteś osobą bardzo wrażliwą, dostrzegasz mnóstwo rzeczy, których inni ludzie nie zauważają, zwłaszcza ludzką krzywdę.

sobota, 3 stycznia 2009

Szczypta trupa
łapka szura
płacz dziecka
krew zakochanych
ciepienie matki
Kamien z grobowca
pióra z sztańskiego korowodu
A teraz wy bogowie moi wysłuchajcie mnie
by spełniło się to co chce.
Wyrwijcie serce me,bym nie czuł nic.

Był stał się jak wilk.
Bym był ponad uczucia.
Bym sam siebie zniszczył.
A teraz ty Czarny Panie objetnice dałeś,że za mna dusze spełnisz to co chce.
Więć zaklinam Ciebie spał serce me,bym nie czuł nic,
Zmien je wbryłę lodu bym mógł normalnie życ,
zakuj je w kamień a klucz daj tej Jedynej
Daj skrzydła czrane,trupie bym wzbił się ponad to co ludzkie.
Czuje jak chłód ogarnia serce me,znikneło ono gzdieś we mgle...
A teraz będe niczym błazen krówleski prześladujacy dzieci we snach,
Będe tmy czym stać sie powinienem od dawna.
Nie mam już uczuć,nie ma już łeż.
Lecz uczucie do niej w srecu pozostało,

na dnie zakrytem lodem.
Na zawsze.
Nie pokocham już,ani kochany nie będe,
skazałem sie na samotne wygnanie gdzie nikt mnie nie wesprze.
Teraz patrze z oddali na TWE szczęście przy innego boku.
Wiem,tak musialo byc.
Musiałem iszyczć się być ty mógła życ.
Teraz wspominasz mnie,widzisz mój obraz we mgle.Mnie już nie ma.
Wsątpiłąm w szatańskie szergi.
W masce krocze za sumieniem swym.
Teraz mi źle.
Bo wiem,że nie z własmej woli starciłem CIE,
a może tak jest lepiej??
Pozostaje tylko mglistym obrazm,złych wspomnień....
Pamiętasz jak było kiedyś??
Ja już nic nie pamiętam.
Nie mam marzeń i nadzieji.

Nie che być człowiekiem,chce być jak zwierze.
Teraz została tylko żyletka jedno cięcie i znikam.
Nigdy już od nikogo nie usłszye ciepłych słów.
Ale tak jest dobrze,nie czuje bólu nie ma łeż było co było jest co przyniesie ludzki kres.
W czranym płaszczu krwią saplamionym tańcze z obłędem na cmantarzu.
Krew ma wabi wilki,które zabiją mnie.To ostani taniec w samotności.
Przez sen widzisz to co ze mną dzieje się,
słsyzysz mój opętany śmiech....
Zbili mnie moi bracia,zabiły mnie wilki.
W grobie spoczywam z napisem na macewie a tu spovczywam ON najgorszy z najgiorsyzch
by spełnić proźbę ukochanej uczuć się wyzbył...
On najgorszy z najogorszych synem sztana nazwany.

On gorszy niż ona, nawet ona przed jego duszą w strachu się kłania.