jak zwykle dzień zjebany lecz...
zmarł kuzyn przyjaciółki który był dla niej ważniejszy niż matka ...
on ją pocieszał on ją rozumiał ....
lecz on się zabił tak jak miesiąc temu jego przyjaciel ...
hyba nie wytrzymał tej całej traumy ..
najbardziej zabolało mnie to że on chciał ćwiczyć pk...
był niedoszłym traucerem ...
boli mnie to że nigdy nie doświadczył całego piękna Le Parkour
nie pojoł tej ideologii ... nigdy nie poczuł sie zauważony na zlocie ....
a ja jak zwykle nie daje sobie rady z tym wszystkim i płaczę ...
a mówi się że chłopaki nie płaczą .... to nie prawda ....
te łzy są prosto z serca ... płaczę za wszystkich ... za nią ... za światem ...
boli mnie myśl że gdy ja sobie śpię w łóżku niejedno dziecko zasypia głodne....
a ogrom ludzi ginie a bliscy ich opłakują ... wiem ze moja sytuacia jest nienajlepsza ...
lecz są ludzie co mają sie znacznie gorzej niż ja ... a dają się radę ...
po prostu jestem słaby ... coś mnie osłabia ... to uczucie ... niechciane uczucie ...
wtorek, 9 grudnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz