czwartek, 25 grudnia 2008

Wigilia ...
nawet w ten dzień nie mogłem się uśmiechnąć...
jak to możliwe że moja matka z którą jesteśmy skłóceni ...
nawet się nie podzieliła opłatkiem .... świństwo ...
poszedłem do mojego pokoju ...
i co?? .. jak zwykle muzyka ...
niby powinienem być szczęśliwy z świąt a jednak płakałem jak małe dziecko...
coś kole 10:XX poszedłem z przyjaciółkom na plac ...
tak gadaliśmy chodziliśmy tu i tam...
potem zebrała się nas nie mała ale nie za duża grupka ...
gdy doszła połowa pasterki weszliśmy do kościoła ...
było jako tako ...
koniec pasterki ....
wracam do domu ...
biorę 0.250ml mieszam z piwem ...
troszkę wchodzi ...

i zaczeło sie ;(;(
łzy ciekły mi po twarzy niczym krople rosy spływają po źdźbłach trawy...
wydaje mi się że akurat w ten dzień zabolały mnie wszystkie życiowe błędy przykrości i smutki

















Z przodu przepaść z tyłu wilki

Brak komentarzy: