wstałem jak co rano ... jak zwykle śniadanie papieros ... muzyka i myśli...
łzy ciągle cisną się do oczu ... marzenia przysłaniają świat...
ciężko istnieć z takim ciężarem ... ale co na to poradzę??
nic ...
chciałbym by wszystko się zmieniło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki ...
lecz to tylko niedostępne marzenie ... to tak jak bym chciał jakiś brylant z muzeum ...
lecz nie tracę nadziei bo ona mi pozostała ... ona daje mi siłę by się całkowicie nie załamać ...
życie ... czym właściwie jest życie... czy to ciągły ból i cierpienie ??? nie rozumie dlaczego ludzie tak się cieszą życiem... bo ja wolałbym umrzeć ... lecz ... nie mogę ... coś mnie tu jeszcze trzyma ... to wszystkie więzi ... lecz powodów do odejścia jest więcej ...
mój świat jest taki szary ... wręcz czarny...
tak chciałbym się zaszyć w jakimś ciasnym ciemnym kącie i już nigdy nie wychodzić ...
co będzie to będzie... gorzej już chyba być nie może ...
sobota, 22 listopada 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz